Weneckie soggiorno królowej Marii Kazimiery d’Arquien Sobieskiej w 1699 r.
DE EN PL
Muzeum Pałacu Króla Jana III w Wilanowie

Pasaż Wiedzy

Muzeum Pałacu Króla Jana III w Wilanowie

Weneckie soggiorno królowej Marii Kazimiery d’Arquien Sobieskiej w 1699 r. Jarosław Pietrzak
44_zdrowie i niezdrowie marysieńki.jpg

Przejazd Marii Kazimiery d’Arquien Sobieskiej, wdowy po Janie III, przez terytorium Republiki Weneckiej w drodze do Wiecznego Miasta w początkach 1699 r. posiadał wyjątkowy charakter. Polska królowa opuściła Rzeczpospolitą po przegranej elekcji, która pozbawiła jej pierworodnego syna Jakuba szans na koronę królewską. Wojna pomiędzy dwoma elektami: księciem Franciszkiem Ludwikiem de Bourbon-Conti oraz Fryderykiem Augustem saskim, tocząca się do początków 1698 r. i powstały w jej wyniku chaos polityczny, przyspieszyły decyzję o wyjeździe. Postanowienie to wymagało jednak zgody sejmu Rzeczypospolitej oraz zabezpieczenia dochodów i należności królowej wdowy. Wygodnym pretekstem stało się zaproszenie wystosowane przez papieża Innocentego XII, aby królowa wzięła udział w uroczystościach jubileuszu nadzwyczajnego, przypadającego na rok 1700.

Podróż królowej do Rzymu rozpoczęła się 2 października 1698 r. od błogosławieństwa udzielonego jej w jaworowskim kościele dominikanów. Maria Kazimiera ruszyła w drogę wraz z licznym i bogatym orszakiem. Drogą przez Lwów, Przemyśl, Wysock, Przeworsk, Łańcut, Rzeszów, Tarnów, Dunajec, Szczepanów i Tyniec, w końcu października dotarła do Krakowa. Dnia 29 października 1698 r. orszak Marii Kazimiery opuścił granice Rzeczypospolitej i wkroczył na cesarski Śląsk, by dalej przez Opawę, Ołomuniec, Reichenhall i Trydent podążyć w kierunku Italii.

Królowa Maria Kazimiera d’Arquien Sobieska zdecydowała się nie zwracać uwagi swoją osobą i nie odbywać oficjalnych wjazdów do miast. Być może ukrycie się pod imieniem hrabiny de Jaworów i zachowanie incognito spowodowane było niechęcią do ponoszenia ewentualnych kosztów reprezentacji, inwestowania w dodatkowe bogate stroje dla siebie i dworzan, w dekoracyjne powozy oraz rzeczy, które i tak już posiadała od czasu wyjazdu z Polski. Formuła incognito zapewniała także nietykalność oraz pozwalała dyskretnie wniknąć w społeczność dworu, by poznać osoby tworzące otoczenie władcy i relacje panujące pomiędzy nimi. Maria Kazimiera nie miała także pewności, czy na dworach książęcych zostanie potraktowana jako władczyni wobec faktu elekcyjności tronu polskiego. Jak stwierdziła sama królowa: „Cóż mam wspólnego to, że jestem cognito, z tym, że zdarzają się pomyłki? [...] Ponadto incognito pomaga we wszystkim. Przestaje się być polskim królewiczem, gdy nie używa się swojego nazwiska i sadza swego sługę na najważniejszym miejscu podczas przejażdżki karetą”. Kierując się tą zasadą, królowa stanowczo odmawiała uczczenia swojej osoby, co w praktyce w połączeniu z jej królewskim statusem okazywało się niełatwe. Trudność wynikała także z faktu spotkania z posłami Republiki Weneckiej już w Innsbrucku, potem w Borghetto nad Adygą, Weronie i Padwie. Po wielu aplauzach, pompatycznych wjazdach i wyrazach czci królowa w dniu 16 stycznia 1699 r. opuściła Padwę i na łodzi zwanej burchiello odpłynęła wzdłuż rzeki Brent do serca Republiki – Wenecji.

Po przybyciu do Wenecji pewną obawę i rozgoryczenie królowej budziło od samego początku jej zakwaterowanie, ponieważ swoich apartamentów użyczył jej poseł bawarski Gian Battista Trevano: „[...] w miejscu bardzo ciasnym, niewygodnym i smrodliwym”. O wiele większych trudności doświadczyli dworzanie królowej, którym odmawiano kwaterunku w mieście, i dopiero po interwencjach królowej oraz nuncjusza apostolskiego Agostina Cusaniego mogli rozlokować się w domach wenecjan. Stan ten podyktowany był kwestiami ceremonialnymi i traktowaniem królowej jako osoby prywatnej do czasu udzielenia jej audiencji przed dożą, radami i senatem Republiki. Od przyjazdu królowej w dniu 19 stycznia minął tydzień, zanim przygotowano oficjalne uroczystości jej przyjęcia w Pałacu Dożów. Podczas spotkania królowa otrzymała od doży i Republiki bogaty dar złożony ze 150 srebrnych mis wypełnionych cukrami, konfiturami, kandyzowanymi owocami, woskowymi świecami, potrawami itd., mającymi stanowić aprowizację dla jej dworu. Maria Kazimiera została najpierw doprowadzona w towarzystwie 10 dam i tyluż kawalerów przed oblicze doży Silvestra Valiery i Wielkiej Rady, a dopiero cztery dni później przyjęta przez kanclerza Republiki Pietra Businelliego oraz senatorów. Podczas tego spotkania wygłoszono mowę pochwalną pod jej adresem. Okoliczności te zadecydowały o zmianie statusu królowej, którą zaczęto traktować jako oficjalnego gościa. Z tej racji postanowiono o zapewnieniu jej nowej, wygodnej i odpowiadającej wymogom protokolarnym siedziby. Królowa wraz z dworem umieszczona została w Palazzo dei Foscari (Ca’Foscari). Decyzja ta nie była zapewne przypadkowa. W czerwcu 1574 r. apartamenty pałacu zajmował król Polski Henryk Walezy, który potajemnie uciekł z Polski, aby przejąć koronę francuską. Nawiązania do postaci rodaka królowej, wywodzącego się od Kapetyngów, do pokrewieństwa z którymi przyznawała się także Maria Kazimiera, a także motywu wyjazdu z Rzeczypospolitej, były nader czytelne.

Ca'Foscari.jpg

W kolejnych dniach królowa przyjmowała wizyty zacnych gości podług zasady precedencji. Jako pierwszy nawiedził Marię Kazimierę Sobieską nuncjusz apostolski w Wenecji Agostino Cusani. Świadek tego spotkania Jan Kosmowski zanotował: „Czynił [w]tedy komplement Pański. Królowa JMść odpowiedziała mu po francusku. Po tym dano krzesła. Siadła Kró[lowa] JMść. Z oną dyskursował [w]tedy z Królową JMścią. Wszystko po włosku a Królowa JMść po francusku i nie wiem, jeżeli rozumiał Królową JMść, bo po francusku słowa nie umie. Bawił z godzinę [i – przyp. J.P.] odjechał”. W podobnej formie odbyła się audiencja patriarchy Wenecji Gianalberta Badoera, który oddawszy ukłony królowej, powrócił szybko do swojego pałacu. O wiele ważniejsze były dla samej królowej dwa inne spotkania. Pierwszemu towarzyszyła przyjemna rozmowa z konsulem francuskim Guillaumem le Blondem, trwająca ponad dwie godziny. Dyplomata wspomniał o początkach swojej kariery, kiedy jako przedstawiciel króla Francji w 1654 r. przebywał w Konstantynopolu i miał zaszczyt oglądać przyjazd polskiego posła Mikołaja Bieganowskiego, któremu towarzyszył starosta jaworowski Jan Sobieski, wyróżniający się kulturą osobistą i znajomością języków obcych.

Wspomnienie to z pewnością ucieszyło królową, tym bardziej że: „różne prowadząc dyskursa i lubo długo siedział, niżeli tamci Włosi, a nie tak się nadprzykrzył, jako tamci [tj. nuncjusz i patriarcha wenecki – przyp. J.P.]”. Jeszcze bardziej wpłynęło na wdowę po Janie III spotkanie z kapucynem ojcem Markiem d’Aviano. Był on duchowym patronem kampanii wiedeńskiej, w 1683 r. przebywał przy cesarzu w oblężonym przez Turków Wiedniu, pełniąc misję powierzoną mu przez papieża Innocentego XI oraz wspierał swoją modlitwą wszystkich walczących, w tym króla Polski. „Boży człowiek”, jak nazywał go Jan III Sobieski, powitał królową już dzień po jej przybyciu, tj. 21 stycznia 1699 r., i złożył kondolencje wdowie: „poszła tam [do kościoła kapucynów il Santissimo Redentore] we wtorek rano, kiedy przyjęto ją z takim wyróżnieniem, że musiała powiedzieć ojcu [d’Aviano], że po śmierci męża nie otrzymała tak wielkiego pocieszenia. Spędziła dwie godziny z wielebnym ojcem, cały czas na duchowych rozmowach, a kiedy odeszła, obiecała im [kapucynom], że przyjdzie do klasztoru, aby wysłuchać jego mszy i przyjąć komunię świętą”. Liturgia, o której była mowa w cytacie, została odprawiona w kościele il Santissimo Redentore następnego dnia. Kapucyn udzielił monarchini swojego błogosławieństwa, co wyraźnie poruszyło Sobieską: „Mój najdroższy synu [mowa o Jakubie Ludwiku Sobieskim], już dość jak dla osoby, która powinna przyjąć jutro komunię z rąk ojca d’Aviano, który przybył mnie zobaczyć i który przypomniał sobie Ciebie. Mój najdroższy synu, poleciłam Ciebie jego modlitwom, a także królewiczową [Jadwigę Elżbietę Wittelsbach], Twoją małżonkę i moją wnuczkę [Marię Kazimierę] [...]”.

Kolejna wizyta, która nastąpiła 25 stycznia, miała już bardziej prywatny charakter. Dla królowej liczył się zatem kontakt z zakonnikiem traktowanym jako „żywa relikwia” – przewodnikiem duchowym Jana III i świadkiem wielkiego zwycięstwa wiedeńskiego. Maria Kazimiera manifestowała ponadto swoje przywiązanie do wiary, udając się do różnych kościołów oraz klasztorów, m.in. kościoła oo. Teatynów, klasztoru oo. Karmelitów, gdzie adorowała Najświętszy Sakrament, oraz do klasztoru ss. Benedyktynek p.w. św. Wawrzyńca. Ugruntowało to opinię o królowej jako pobożnej i przykładnej władczyni. Pielgrzymki te były jednak także okazją do zwiedzenia miasta oraz złożenia kurtuazyjnych wizyt weneckim arystokratom. Do bardziej poznawczych należało natomiast zwiedzenie huty szkła na wyspie Murano.

Przyjazd Marii Kazimiery d’Arquien Sobieskiej do Wenecji zbiegł się z czasem słynnego karnawału, który upłynął pod znakiem dominacji gustów i oper francuskich autorstwa Jeana-François Regnarda oraz André Campra. Królowa, słynąca z zamiłowania do zabaw i patronująca wydarzeniom muzycznym oraz teatralnym, wzięła udział w rozlicznych festach organizowanych na jej cześć i przedstawieniach głoszących nieśmiertelną sławę jej męża. Jak stwierdził świadek wydarzeń Jan Kosmowski: „Królowa JMść dotąd siedząc w Wenecyji przy zdrowiu, z łaski Bożej dobrym i bycie sposobnym i pięknym zażywa karnawału. Na operach i komedyjach bardzo pięknych często bywając, onegdaj ubierała się w maszkary i nam wszystkim kazawszy się ubrać, płynęliśmy na barce [...]”. Okres zabaw i facecji stwarzał zatem możliwość do oglądania sztuk scenicznych. Polska monarchini gościła z tej okazji w Teatro SS. Giovanni e Paolo, oglądając operę w dniu 21 stycznia 1699 r. Dzień później udała się do najwytworniejszego teatru Wenecji – Teatro S. Giovanni Grisostomo, gdzie wystawiono sztukę „Lucio Vero” na podstawie libretta Apostola Zeno, co opisał Kosmowski: „Opery na pięciu miejscach odprawiają się, ale Kr[ólowa] JMść najczęściej bywa u świętego Chryzostoma, bo tam i teatr jest piękny i aktorowie niepodobna już widzieć i słyszeć lepszych. Jakie mają głosy delikatne dam i piękne stroje bogate noszą”. Przypuszcza się ponadto, że z myślą o przyjeździe królowej Marc’Antonio Ziani skomponował i wystawił operę „Teodosio” w teatrze San Cassiano. Maria Kazimiera była niezwykle przejęta, kiedy wspominała moment wyjścia do opery: „Są tutaj cztery opery i cztery komedie – byłam na dwóch operach, bardzo dobrych, to oznacza, że jest tutaj osiem teatrów, które wypełniają wytworni ludzie. We wszystkich lożach zasiadają piękne damy wraz z kawalerami, większość z nich nosi maski. Pan Foscarini był ze mną w loży, w masce. [...] Zrozumiałam, że to miasto jest cudem świata”. Pojawienie się w teatrze dawało możliwości spotkania osobistości, co Maria Kazimiera wykorzystała, by ponownie ujrzeć księcia Mantui oraz poznać następcę duńskiego tronu, królewicza Fryderyka z dynastii Oldenburgów. Konwersacje i miłe ukłony prowadziły dalej do wspólnego świętowania oraz gier hazardowych, z których królowa szczególnie ceniła bassetę.

W ciągu prawie 20-dniowego pobytu w Wenecji królowa poddała się urokom miasta nazywanego – nie bez przyczyny – Perłą Adriatyku. Splendor, jakim otoczono jej osobę, dał jej poczucie triumfu i wielkości, co z lubością podkreślała w drodze do Rzymu: „[...] gdy podążam swoją drogą w stronę Rzymu przez Ferrarę i Bolonię, obdarzona względami przez Republikę Wenecką. Wszyscy – wielcy i maluczcy – nie szczędzili mi oznak swej przyjaźni, błogosławiąc mnie i wołając wiwat!”. Te wspaniałe chwile tak mocno zapadły w pamięć monarchini, że nawet w czasie pobytu w Rzymie kilkakrotnie rozważała możliwość zakupu nieruchomości w Wenecji oraz urządzenie tam swojej rezydencji, do której mogłaby zjeżdżać na czas karnawału i móc tam spotykać swoich synów królewiczów – Jakuba, Aleksandra i Konstantego.


Cytaty zamieszczone w tekście pochodzą z listów Jana Kosmowskiego do królewicza Aleksandra Sobieskiego, Biblioteka Uniwersytetu Warszawskiego, sygn. 76; listów Marii Kazimiery d’Arquien Sobieskiej do królewicza Jakuba Ludwika Sobieskiego, Nacyanalny Gistaryčny Archiŭ Belarusi w Mińsku, f. 695, op. 1, nr 258, 259, 260, 272; oraz relacji kapucyna Antonia Villafranca, Relatione dell’arrivo in questa città di Venezia di Polonia che fu il 18 genaro di quest’anno 1699 e dell’honore ch’ella face a questo nostro Convento del Santissimo Redentore colla Sua Real persona per ascoltar la Messa PP. Marco d’Aviano il giorno 21 corrente et anco 25 che in questo Sua Maestà si communicò dal medesimo Padre zamieszczonej w całości w dziale edycji książki Gaetano Platanii, Gli ultimi Sobieski e Roma. Fasti e miserie di una famiglia reale polacca tra Sei e Settecento (1699-1715), Roma 1989, s. 293-294.

Realizacja działań online w ramach programu „Kultura Dostępna”.
Dofinansowano ze środków Ministra Kultury, Dziedzictwa Narodowego i Sportu.

Kultura Dostępna logo 

Informujemy, iż w celu optymalizacji treści dostępnych na naszej stronie internetowej oraz dostosowania ich do Państwa indywidualnych potrzeb korzystamy z informacji zapisanych za pomocą plików cookies na urządzeniach końcowych Użytkowników. Pliki cookies mogą Państwo kontrolować za pomocą ustawień swojej przeglądarki internetowej. Dalsze korzystanie z naszej strony internetowej, bez zmiany ustawień przeglądarki internetowej oznacza, iż akceptują Państwo stosowanie plików cookies. Potwierdzam, że aktualne ustawienia mojej przeglądarki są zgodne z moimi preferencjami w zakresie stosowania plików cookies. Celem uzyskania pełnej wiedzy i komfortu w odniesieniu do używania przez nas plików cookies prosimy o zapoznanie się z naszą Polityką prywatności.

✓ Rozumiem